Krótko
Komentarze: 2
Krótko. Najkrócej. Gdyby umieć wyzbyć się tego, co woła i żąda zbyt wiele. Ukręcić łeb temu, co zawodzi i nie chce ucichnąć, wrzeszcząc jak dziecko, a dzieckiem już nie będąc. Gdyby umieć zrezygnować z siebie, swoich pragnień, marzeń, oczekiwań. Wyrzucić za siebie jak portfel i zegarek, gdy wiadomo, że pieniądze i czas już nie będą mieć znaczenia. Gdyby tak zapomnieć o potencjalności szeptów, które są tak bliskie, że skraplają się na gorącym policzku. Rozerwać więzy między tym co jest a tym, co mogłoby być. Gdyby zapomnieć o wszystkich spojrzeniach pełnych niechęci i obojętności, nie osądzając siebie za bezradność, ani kogoś, kto tak patrzy za okrucieństwo, które z reguły jest pochodną zranienia, strachu lub wynikającego z nich gniewu. Uśmiechnąć się w środku tak potężnie, że uśmiech ten nie mógłby się nie wydostać na zewnątrz, obejmując wszystko wokół jasnością spokoju i zgody na tu i teraz. Gdyby nakazać oczom zapomnieć kadry i całe sekwencje, w których wszystko było pięknem zupełnym, teraz utraconym definitywnie. Zrobić łódeczkę z kory lub cieszyć się z zapachu powietrza po burzy. Gdyby wspomnienie dotyku móc potraktować jako dar otrzymany na zawsze, nie koncentrując się na jego czasie dokonanym. Gdyby móc zobaczyć to co przed, zamiast przyglądać się tylko temu, co już daleko w tyle. Gdyby umieć zasnąć bez modlitwy do kogoś, kto nie wie, że stał się małym wielkim bogiem, a nawet jeśli wie, to zupełnie go to nie interesuje. Gdyby można było zamknięciem drzwi wyrwać sobie ząb przywiązany nitką do klamki i czuć z tego powodu dumę. Gdyby można było się wtulić w zapach, który czyni znowu bezpiecznie schowanym embrionem. Gdyby można było spojrzeć, dotknąć, poczuć jak niewyobrażalny sens potrafi mieć życie i jak piękny może być świat.
Wtedy byłoby zupełnie inaczej, niż jest.
Dodaj komentarz